top of page

Jak Wynająć Auto w Bari poradnik i relacja z Apulii

Jeśli Apulia chodzi Wam po głowie i marzycie o wolności, jaką daje zwiedzanie jej na własnych kołach, to posłuchajcie naszej historii. Właśnie wróciliśmy z Bari, gdzie wynajęliśmy auto i, cóż, była to niezła przygoda i szkoła życia w jednym. Chcemy się podzielić naszymi doświadczeniami, tak na luzie, żebyście wiedzieli, na co się przygotować.


Wszystko zaczęło się od planowania, a właściwie od marzeń. Siedzieliśmy wieczorem, z laptopem na kolanach, przeglądając zdjęcia bielonych miasteczek Apulii, które wyglądały jak rozsypane na wzgórzach kostki cukru. Ostuni, Locorotondo, Alberobello z jego magicznymi trulli... Do tego turkusowa woda Adriatyku w Polignano a Mare i ukryte plaże Salento. Szybko stało się dla nas jasne, że poleganie na transporcie publicznym byłoby jak zwiedzanie galerii sztuki z opaską na oczach. Pociągi owszem, łączą większe miasta, ale całe serce tego regionu – małe, rodzinne winnice, prastare gaje oliwne i samotne masserie przerobione na klimatyczne agroturystyki – leży z dala od głównych szlaków. Wiedzieliśmy jedno: musimy mieć auto! 🚗 To nie była kwestia wygody, ale esencja podróży, jaką sobie wymarzyliśmy. Wolność, niezależność, możliwość zatrzymania się na poboczu tylko po to, by zrobić zdjęcie pola usianego czerwonymi makami – to było to.

ree

Zaczęliśmy więc poszukiwania w internecie, co w dzisiejszych czasach jest równoznaczne z zanurzeniem się w oceanie ofert. Naturalnym pierwszym krokiem, niemal odruchowym, była popularna porównywarka, w naszym przypadku DiscoverCars. Strona jest naprawdę wygodna i intuicyjna, trzeba przyznać. Wpisujesz daty, lotnisko w Bari, i po chwili na ekranie pojawia się cała parada samochodów. Od uroczych Fiatów 500, które wydawały się idealne do przeciskania się przez wąskie uliczki, po nieco większe kompakty, które obiecywały więcej miejsca na walizki i zakupy. Wszystko w jednym miejscu, posortowane, z filtrami, które pozwalały odsiać oferty z niekorzystną polityką paliwową czy absurdalnie wysokim depozytem. Poczuliśmy ten dreszczyk ekscytacji, to poczucie, że przygoda jest już na wyciągnięcie ręki. Wyglądało to prosto i przyjemnie, więc szybko znaleźliśmy ofertę, która wydawała się idealnym kompromisem między ceną a zdrowym rozsądkiem, i z satysfakcją kliknęliśmy "rezerwuj".

Jednak już wtedy, gdzieś między jednym kliknięciem a drugim, z tyłu głowy zapaliła się mała, migająca lampka 🤔… a może lepiej było poszukać czegoś bezpośrednio na stronach wypożyczalni działających w Bari? Otworzyliśmy kilka nowych kart w przeglądarce, wpisując nazwy firm, które przewijały się w wynikach – jakieś lokalne, włoskie nazwy, które brzmiały obiecująco. Szybkie sprawdzenie cen na ich własnych stronach pokazało, że na pierwszy rzut oka wynajem wychodził nieco drożej. To, w połączeniu z wygodą, jaką dała nam porównywarka, uśpiło naszą czujność. Zamknęliśmy dodatkowe karty, mówiąc sobie: "Po co przepłacać i komplikować sobie życie?". Teraz, z perspektywy czasu, wiemy, że ta druga ścieżka, choć na starcie wydawała się bardziej kręta i kosztowna, najprawdopodobniej byłaby prostszą autostradą do spokojnego odbioru kluczyków i mogłaby oszczędzić nam trochę stresu. Ale o tym, co dokładnie wydarzyło się na lotnisku, opowiemy za chwilę.

ree
ree

Najważniejsza decyzja, jaką podejmujecie online, ten moment, który zdefiniuje wasze pierwsze godziny po przylocie, dotyczy ubezpieczenia. To jest absolutny gwóźdź programu i moment, w którym trzeba na chwilę zdjąć różowe okulary. Na ekranie rezerwacji, tuż pod wybranym przez was lśniącym autkiem, pojawia się zazwyczaj opcja dodatkowej ochrony. My, skuszeni niższą ceną, która wyglądała na świetną okazję, bez większego wahania zaznaczyliśmy okienko "Pełna Ochrona", oferowane przez Discover Cars. W końcu "pełna ochrona" brzmi jak synonim bezpieczeństwa i spokoju, prawda? No właśnie, diabeł tkwi w szczegółach.

Musicie wiedzieć, że to ubezpieczenie działa na zasadzie zwrotu kosztów, a nie faktycznego zniesienia waszej odpowiedzialności w oczach lokalnej wypożyczalni. Pozwólcie, że wyjaśnię to na prostym przykładzie. Wyobraźcie sobie, że wynajmujecie drogi rower, a wasz kolega (w tej historii to Discover Cars) mówi: "Spokojnie, jedź, jak coś zepsujesz, to ja ci za to oddam pieniądze". Brzmi super. Ale kiedy faktycznie urywacie przerzutkę, właściciel wypożyczalni rowerów (czyli nasz pan Włoch na lotnisku) nie ma pojęcia, kim jest wasz kolega. Jego interesuje tylko to, co ma w umowie z wami. Dlatego bez wahania pobiera z waszej karty pełną kwotę za naprawę. Dopiero wtedy wy, z rachunkiem w ręku, idziecie do kolegi i prosicie o zwrot. Dokładnie tak samo działa "Pełna Ochrona" od pośrednika. Dla pana w okienku na lotnisku w Bari to ubezpieczenie w zasadzie nie istnieje. W razie jakiejkolwiek stłuczki, on i tak pobiera kasę z waszej kaucji, bez mrugnięcia okiem. Potem czeka was biurokratyczna przeprawa: musicie zebrać wszystkie raporty, faktury, zdjęcia i wysłać maile do Discover Cars, żeby odzyskać swoje pieniądze. Oczywiście, one w końcu wrócą, i to jest właśnie cena niższej oferty czyli tańszego auta od DiscoverCars.


Jaka jest więc alternatywa? Droższa, ale dająca prawdziwy spokój ducha. To pełne ubezpieczenie (często nazywane "Super Cover" albo "Zero Excess") kupione bezpośrednio na stronie internetowej tej konkretnej wypożyczalni, w której finalnie odbieracie auto. Tak, koszt początkowy rezerwacji jest wtedy wyższy i może trochę zaboleć przy płatności online. Ale w zamian kupujecie sobie coś bezcennego: święty spokój na miejscu. Z takim ubezpieczeniem podchodzicie do okienka, pracownik widzi w systemie, że macie pełną ochronę, uśmiecha się, nie próbuje wam niczego dodatkowo sprzedać, blokuje na karcie symboliczną kwotę za paliwo i po pięciu minutach wręcza wam kluczyki. To jest właśnie ta różnica między gładkim startem wakacji a nerwową przepychanką, która potrafi zepsuć humor na samym początku.

ree
ree

No dobrze, ale przejdźmy do dnia przylotu, bo to właśnie wtedy teoria zderza się z rzeczywistością. Lądujemy w Bari, pełni entuzjazmu i słońca już na płycie lotniska. Szybko odbieramy bagaże i z werwą ruszamy za znakami "Autonoleggio". Korytarz prowadzi nas do osobnej hali, której atmosfera od razu studzi nasz zapał. Powietrze jest tu gęste od mieszanki zniecierpliwienia i wakacyjnej ekscytacji. Zamiast pustego biura, naszym oczom ukazuje się scena jak z włoskiego filmu: kilka okienek różnych firm, a przed każdym wije się długaśna kolejka. 😬 No cóż, pierwsza lekcja południowych Włoch: piano, piano. Tu czas płynie inaczej, a pośpiech jest twoim wrogiem.

Uzbroiliśmy się w cierpliwość, a czekanie dało nam szansę na darmowy spektakl. Obserwowaliśmy, jak przy każdym okienku rozgrywał się ten sam dramat w kilku aktach: radosne podejście, potem chwila konsternacji, ożywiona gestykulacja, a na końcu albo zrezygnowane podanie karty, albo nerwowe szukanie czegoś w telefonie. Wiedzieliśmy, że za chwilę my będziemy na tej scenie. Kiedy w końcu, po prawie godzinie, dotarliśmy do okienka, zaczęła się nasza rozmowa, na którą – na szczęście – byliśmy przygotowani.

Pan za ladą, uśmiechnięty jak włoski nonno, ale z błyskiem rasowego sprzedawcy w oku, przywitał nas serdecznie. Spojrzał na nasz voucher od Discover Cars i jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, ale jakby bardziej wyuczony. Zaczął swoją śpiewkę, którą słyszeliśmy już z daleka: "A, rezerwacja z internetu! Wszystko świetnie, ale wiecie, że to ubezpieczenie od pośrednika nie chroni was w pełni? To tylko zwrot kosztów, my i tak będziemy musieli was obciążyć w razie czego. A drogi tutaj, wiecie...". Położył na ladzie laminowaną kartkę z cennikiem groźnie wyglądających uszkodzeń – porysowane drzwi za 500 euro, urwane lusterko za 300. "Ale mam dla was specjalną ofertę. Weźcie nasze pełne ubezpieczenie, zero problemów, będziecie spać spokojnie i cieszyć się wakacjami".

Powiedział to z taką troską w głosie, że przez sekundę w głowie zapaliła się czerwona lampka zwątpienia: "A może on ma rację? Może robimy błąd?". Ale zaraz potem przypomnieliśmy sobie wszystko, co czytaliśmy. Byliśmy twardzi. "Dziękujemy bardzo, ale mamy już pełną ochronę i jesteśmy świadomi warunków. Zostajemy przy tej opcji". Pan nie dawał za wygraną, próbował jeszcze dwa razy, zmieniając taktykę, ale nasz grzeczny, stanowczy opór w końcu go zniechęcił. W tym samym czasie widzieliśmy obok parę z Niemiec, która po pięciu minutach podobnej dyskusji, wyraźnie zmęczona podróżą, machnęła ręką i z westchnieniem ulgi podała kartę, płacąc drugi raz za to samo.


Jeśli szukasz auta 🚗 w Bari to kliknij link do wyszukiwarki Discover Cars (Discover Cars oferuje najniższe ceny, a my za Twoją rezerwację przez nasz link otrzymamy bonus na prowadzenie bloga i kanału YouTube)


💡 Im mniejsze auto, tym lepiej – włoskie drogi bywają wąskie jak włoski makaron.



Skutkiem naszej odmowy była oczywiście blokada na karcie kredytowej. Pan poinformował nas o tym z lekką satysfakcją w głosie. "W porządku, w takim razie muszę zablokować kaucję. 1200 euro". To niemała kwota i moment, w którym serce trochę zwalnia. Patrzysz, jak pracownik wsuwa twoją kartę do terminala i czujesz, jak wirtualna część twoich oszczędności zostaje zamrożona. To kluczowy moment, by przypomnieć: musicie mieć kartę KREDYTOWĄ, a nie debetową (wiele wypożyczalni debetówek nie przyjmuje do kaucji!), z waszym imieniem i nazwiskiem oraz odpowiednio wysokim limitem. Te pieniądze nie znikają z konta, ale są zablokowane na czas wyjazdu, więc nie możecie ich użyć. U nas wszystko wróciło na konto kilkanaście miunut po zwrocie auta, więc bez obaw, system działa (czasem zdarza się trochę dłużej 1-2 dni) 👍 ale widok tej transakcji na pewno nie należy do najprzyjemniejszych.

ree
ree

Dostaliśmy kluczyki, plik dokumentów i mapkę parkingu. To był ten moment – oficjalny koniec biurokracji, a początek przygody. Ruszyliśmy na wielki, skąpany w słońcu plac, gdzie w równych rzędach stały setki samochodów. Nasz, mały Fiat, czekał grzecznie w jednym z nich. Zanim jednak wrzuciliśmy walizki do bagażnika i odpaliliśmy silnik, przystąpiliśmy do najważniejszej rzeczy całego procesu wynajmu: dokładnej inspekcji auta. Z telefonami w dłoniach ruszyliśmy do akcji niczym ekipa dochodzeniowa. Poczuliśmy się trochę śmiesznie, kucając i niemal przykładając czoło do karoserii, ale wiedzieliśmy, że to gra warta świeczki. Jedziemy: zdjęcie każdej, nawet najmniejszej ryski na zderzaku, każdego wgniecenia od drzwi innego auta, każdego zadrapania na aluminiowych felgach. Potem krótki, ale dokładny filmik dookoła samochodu, z komentarzem na głos niczym w programie motoryzacyjnym. Warto też zajrzeć do środka i sprawdzić, czy nie ma żadnych plam czy uszkodzeń tapicerki. Uwierzcie – te pięć minut skupienia to wasza najlepsza i najtańsza polisa ubezpieczeniowa. 🙏


Latasz dronem na w Włoszech ? rób to z głową i obowiązkowo ubezpiecz siebie i drona przed podróżą w AeroPolisa już za 70 złotych rocznie i lataj bezpiecznie! Ofertę znajdziesz w linku




W końcu ruszyliśmy! Wrzuciliśmy pierwszy bieg, klimatyzacja buchnęła przyjemnym chłodem, a z głośników poleciała jakaś włoska, radiowa piosenka. W tym momencie, gdy koła naszego Fiata dotknęły prawdziwej, apulijskiej drogi, zrozumieliśmy, po co były te wszystkie nerwy w terminalu. Dla tej chwili. Dla absolutnej, niczym nieskrępowanej wolności! ❤️ Pierwsza trasa, którą obraliśmy, to była czysta poezja – droga wzdłuż wybrzeża do Polignano a Mare. Z oknami otwartymi na oścież, z wiatrem we włosach i widokiem na lśniący w słońcu Adriatyk, czuliśmy, że wakacje naprawdę się zaczęły.

Jazda po Apulii sama w sobie jest doświadczeniem. Główne drogi są super, szerokie i dobrze oznaczone. Ale prawdziwa magia zaczyna się, gdy nawigacja każe ci zjechać na te boczne, wąskie jak wstążki dróżki, otoczone po obu stronach kamiennymi murkami, które pamiętają pewnie czasy Rzymian. To właśnie tam, wśród srebrzysto-zielonych gajów oliwnych, nagle zza zakrętu wyłaniają się dachy trulli. Wtedy dziękowaliśmy sobie w duchu, że wzięliśmy małe auto! Mijanie się z innym pojazdem na takiej drodze wymaga czasem wciągnięcia brzucha i złożenia lusterek. Parkowanie w miasteczkach to też osobna sztuka 😂. Po dwóch dniach przestaje dziwić widok Fiata Pandy zaparkowanego w połowie na chodniku, a w połowie na przejściu dla pieszych, ale tak sprytnie, że w sumie nikomu nie przeszkadza. Włosi mają do tego bardzo kreatywne podejście i luz, którego warto się od nich uczyć. Trzeba po prostu krążyć, aż znajdzie się jakieś miejsce, nawet jeśli wydaje się to niemożliwe. I jeszcze raz przypominamy: uważajcie na strefy ZTL w historycznych centrach. Znaki są małe, często ukryte, a wjazd tam bez pozwolenia to gwarantowany, drogi mandat, który znajdzie was nawet po kilku miesiącach w Polsce.

Po tygodniu wspaniałych podróży, od bajkowego Alberobello, przez białe Ostuni, aż po rajskie plaże Półwyspu Salentyńskiego, nadszedł czas powrotu i zwrotu. Z lekkim stresem wjechaliśmy na lotnisko w Bari, szukając znaków "Car Rental Return". Ostatni przystanek – stacja benzynowa, by zatankować do pełna, i zachowanie paragonu na wszelki wypadek. Podjechaliśmy na wyznaczone miejsce, a serce na chwilę podeszło nam do gardła. Co, jeśli teraz znajdą jakąś rysę, której my nie zauważyliśmy? Pan z obsługi, który do nas podszedł, był jednak uosobieniem spokoju. Obszedł auto, rzucił okiem na wskaźnik paliwa, zajrzał do środka, po czym z uśmiechem powiedział "Perfetto! Tutto bene". Kamień, który nosiliśmy w sercu przez cały tydzień, spadł z głośnym hukiem. Poczuliśmy ogromną ulgę. Misja zakończona sukcesem. Oddaliśmy kluczyki i z walizkami ruszyliśmy w stronę terminala, czując, że ta mała, samochodowa odyseja była nieodłączną i fantastyczną częścią naszej apulijskiej przygody.


Podsumowując, czy Wynająć Auto w Bari? Absolutnie TAK! Wynajęcie samochodu otworzyło przed nami Apulię w sposób, jakiego nigdy nie doświadczylibyśmy, polegając na pociągach czy autobusach. Ale gdybyśmy mieli to robić jeszcze raz, stanęlibyśmy przed tym samym wyborem, co na początku, tylko już z pełną świadomością jego konsekwencji.

Dla absolutnego świętego spokoju, pewnie dopłacilibyśmy te kilkaset złotych i wzięli auto z pełnym ubezpieczeniem bezpośrednio w jakiejś polecanej, lokalnej firmie. Mniej stresu przy odbiorze, minimalna blokada na karcie i brak jakichkolwiek dyskusji są warte tej dopłaty, jeśli cenicie sobie wygodę i chcecie zacząć wakacje bez grama niepewności.

Z drugiej strony, nie ma co ukrywać – opcja z porównywarką taką jak Discover Cars jest po prostu tańsza. Sumaryczny koszt wynajmu, nawet z ich "Pełną Ochroną", był niższy niż oferta bezpośrednia z pełnym pakietem ubezpieczeń. Finalnie w portfelu zostaje więcej pieniędzy na doskonałą pizzę i lody, co dla wielu jest kluczowym argumentem. Ceną za tę namacalną oszczędność jest jednak konieczność bycia przygotowanym na całą procedurę, o której pisaliśmy: asertywną dyskusję przy okienku, świadomość wysokiej kaucji zamrożonej na karcie i mechanizm ewentualnego zwrotu kosztów.

Wybór należy więc do Was i Waszych priorytetów. Teraz już wiecie, jak to dokładnie działa i na co się przygotować. Szerokiej drogi po pięknej Apulii! 🇮🇹


Jeśli wpis Ci się podobał zostaw komentarz i 5*****, poniżej znajdziesz wersję video tego wpisu z komentarzem 👇


Jeśli szukasz auta 🚗 to kliknij link do wyszukiwarki Discover Cars (Discover Cars oferuje najniższe ceny, a my za Twoją rezerwację przez nasz link otrzymamy bonus na prowadzenie bloga i kanału YouTube)


Zarezerwuj nocleg na 🏬 Booking.com przez nasz link ty dostaniesz najlepszą cenę, a my grosz na prowadzenie bloga. Jeśli szukasz tanich 🎫 biletów lotniczych to najlepsze ceny znajdziesz w Skyscanner.pl to wg mnie najbardziej intuicyjna wyszukiwarka dostępna w internecie ✈️


Zaglądnij na nasz Patronite lub postaw nam kawkę ☕️, będziemy wdzięczni za każde wsparcie, które przeznaczymy na utrzymanie kanału YouTube oraz bloga.


Intensive to produkt bliźniaczo podobny do Revoluta z tym, że oparty na polskim koncie w mBanku. Karta gwarantuje płatność w ponad 150 walutach z kursem przewalutowania VISA czyli bez pośredniczących banków lokalnych. Polecam w ciemno.


Latasz dronem na Krecie ? rób to z głową i ubezpiecz siebie i drona przed podróżą w AeroPolisa już za 70 złotych rocznie i lataj bezpiecznie ofertę znajdziesz w linku


Jeśli szukasz ubezpieczenia podróżnego to w tym linku znajdziesz 10% rabatu na ubezpieczenie podróżne w Warta


Spontaniczna wycieczka z przewodnikiem, na szybko ogarniesz to z GetYourGuide sprawdź!




Kliknij w link Buy Coffee
Buy Coffee - wypad z kraju do raju

Created by Wypad z kraju do raju



Komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń

Subskrybuj

Dziękuję za subskrypcję

  • Facebook
  • Instagram

© 2021 by Wypad z kraju do raju. Proudly created with Wix.com

bottom of page